Czy dzieci w ogrodzie to dobry pomysł? Ubrudzą się, zniszczą uprawy albo zostaną pogryzione przez owady. Same problemy. Ale czy na pewno? Może wizyta najmłodszych w ogrodzie, przydomowym ogródku albo chociaż zainteresowanie ich parapetowymi uprawami niesie za sobą jakieś korzyści? Zdecydowanie tak i spróbuję Ci to udowodnić.
Kontakt z roślinami to świetna szkoła
Czego możesz nauczyć dziecko podczas prac ogrodowych?
- Nazywać rośliny – dla dwulatka to świetna zabawa, gdy może wyciągnąć z ziemi zieloną kępkę liści, a na jej końcu raz zobaczy pomarańczową marchewkę, a raz biały korzeń pietruszki. Ale dzieci w ogrodzie mogą też ćwiczyć się w nazywaniu kolorów albo liczeniu.
- Rozpoznawać gatunki roślin – to już atrakcja dla starszaka. Możesz pokazać mu kilka różnych kwiatów i nauczyć ich nazw. Na pewno w Twoim ogrodzie nie brakuje tulipanów, róż czy pięknych kolorowych bratków.
- Nauczysz dziecko skąd się bierze jedzenie – pokaż mu nasiona, zasiane grządki, małe sadzonki, kwiaty i zawiązki owoców, niedojrzałe truskawki. Pozwól spróbować owoców prosto z krzaczka, zerwijcie wspólnie pomidory na sałatkę. Zobaczysz, że dziecko wbrew pozorom będzie bardzo zainteresowane. A może umówicie się na obserwację zmieniających się grządek raz w tygodniu albo raz w miesiącu. Możecie robić zdjęcia roślinom i porównywać je ze sobą.
- Wytłumaczysz zależności zachodzące w świecie przyrody. Na przykład, dlaczego pszczoły są pożyteczne i należy o nie dbać, dlaczego trzeba pielić grządki albo regularnie podlewać rośliny. To kilka pierwszych z brzegu przykładów, a im więcej będziesz opowiadać, tym ciekawszy i bardziej złożony obraz przyrody przekażesz dziecku.
- Wizyta w ogródku to dobry pretekst do rozmowy o zdrowych nawykach żywieniowych. Możesz też porozmawiać o smakach – słodkim, kwaśnym, ostrym, gorzkim. Na pewno na swoich grządkach znajdziesz wiele przykładów.
Nadal uważasz, że dzieci w ogrodzie, to jedno wielkie zagrożenie? Mam nadzieję, że powoli przekonujesz się do odmiennego stanowiska.